www.eprace.edu.pl » stosunki-polsko-zydowskie » Listy, dzienniki, pamiętniki » Motywy pisania

Motywy pisania

Powody tworzenia przez pisarza czy artystę są różne, trudne do zbadania. Często mówi się o talencie czy darze, wenie twórczej czy natchnieniu. Inni piszą dla zarobku albo dla sławy. Jeszcze inni chcą coś sobie lub komuś udowodnić, pragną o czymś opowiedzieć albo kogoś nauczyć. Tak jest w normalnych warunkach, w jakich my, współcześni, żyjemy na co dzień. Jednak rzeczywistość wojny i okupacji była inna, dla większości z nas, którzy tego nie doświadczyli, wręcz niemożliwa do wyobrażenia. Fakt istnienia getta i ludobójstwa jest czymś jeszcze bardziej nieprawdopodobnym. Warunki, w jakich żyli prześladowani Żydzi, a o jakich teraz możemy tylko przeczytać, są dla nas abstrakcją. Z kart książek, zapisków, listów, dzienników, pamiętników, dokumentów, obwieszczeń, plakatów i innych świadectw tamtych dni, wyłania się nieprawdopodobny obraz, koszmar codzienności, horror walki o przeżycie, makabryczność obrazów widzianych z okien, strach przed tym, co przyniesie dany dzień, bo o następnym nikt jeszcze nie myślał. Cierpienia fizyczne i psychiczne, utrata najbliższych i majątku, pozbawienie godności, stałe zagrożenie kruchego życia i przewartościowanie wartości. Warunki bytu Żydów w okupowanej Polsce trudno nazwać po prostu tragicznymi czy potwornymi. Słowa te nie oddadzą nigdy właściwego stanu rzeczy, którego nie potrafią opisać nawet sami ocaleni. Nie będziemy w stanie zrozumieć, ale dzięki pozostawionym przez nich świadectwom, możemy próbować. Część Żydów piszących w getcie czy poza nim właśnie to miała na celu. Ich intencji często nie można porównać do motywów współczesnych pisarzy czy innych twórców. Mimo to niejednokrotnie powstawały wybitne dzieła literackie, stanowiące zarazem cenny materiał badawczy.

Aby zostawić ślad po sobie i opowiedzieć o ówczesnych wydarzeniach – były to główne powody, o których mówią sami autorzy. „Wierzę, że słowa zawarte w tych zapiskach znajdą kiedyś światło dzienne!”51 – notuje Leon Guz, uciekinier z getta warszawskiego. Spełniły się nadzieje Arona Chaima Kapłana, który lutym 1940 roku pisał: „Nadejdzie może kiedyś czas, kiedy opublikują to, co teraz zapisuję. Posłuży to chyba za jakiś materiał historyczny do księgi naszych nieszczęść. Żydów polskich nawiedziła katastrofa (…). Zobowiązuje to kronikarza do szczegółowego notowania wszystkich wydarzeń”52. Tyle wiary nie miała Rachela Auerbach, działaczka społeczna, współpracownica Ringelbluma, przez prawie trzy lata prowadząca kuchnię w getcie. „Obawiam się chwilami, że te strasznie ciekawe i straszliwie same w sobie obrazy życia, na które dzień w dzień patrzymy zginą może wraz z nami (…) - pisze - I kto wie czy pozostanie bodaj świadek tej klęski…”53. Motywy pisania jasno określa już na wstępie Rotgeber: „aby przyszły historyk mógł zaczerpnąć prawdziwe dane oświetlające, choć częściowo owe straszne nasze czasy (…)”54. „Oneg Szabat” miała w swojej działalności podobny cel: „żaden ważniejszy fakt z życia Żydów podczas wojny nie zostanie ukryty przed światem”55. Dążono do stworzenia jednego z najważniejszych dokumentów z czasów drugiej wojny światowej na terenie Polski, poświęconego historii Żydów. Z powodu panujących trudnych warunków, pracy nie udało się nadać planowanego kształtu. W trakcie zginęło wielu działaczy i autorów, zbieranie i tworzenie materiałów przerwało też wysiedlenie. Ważnymi dokumentami były też notatki założyciela organizacji, Ringelbluma. Jak sam mówi, jego sprawozdania obok opisu, zawierają też ocenę zjawisk i wyrażają myśli ogółu społeczności żydowskiej na temat aktualnych wydarzeń. Również prowadzona wówczas korespondencja jest cennym źródłem wiedzy o życiu getta. Listy, pisane do rodziny czy przyjaciół, będące prywatną wymianą myśli, odgrywają wielką rolę ze względu na swoją szczerość. Warto wspomnieć korespondencję Wandy Lubelskiej do jej przyjaciółki z Żoliborza, która ukazuje tragiczną sytuację, w jakiej z dnia na dzień znalazła się dziewczyna wraz z rodziną. „Napisałam, tak jak mnie prosiłaś, szczerze o moich zmartwieniach”56 – mówi w liście do Zety. Berg w dzienniku wspomina listy od przyjaciela, Tadka Szajera, który „opisuje wszystkie swoje smutki i troski; całe jego życie jest na tych szarych kartach papieru”57. Chociaż piszący mieli nieco inne motywy od pamiętnikarzy, ich utrwalone słowa osiągają ten sam wspomniany cel. Pomimo zaginięcia wielu materiałów, te, które pozostały, spełniają zamierzenia autorów – unaoczniają ich przeżycia, pozostawiają wieczny ślad po ich tragedii, pokazują wydarzenia, informują o nich kolejne pokolenia.

Piszący często wspominają o potrzebie przelania zdarzeń, uczuć na papier. O jakimś wewnętrznym przymusie, głosie, który każe im pisać, często w trudnych warunkach i mimo braku sił. Aurelia Wyleżyńska, pisarka, działaczka społeczna, która udzielała czynnej pomocy Żydom podczas wojny, zginęła podczas powstania warszawskiego. Tak mówi o pisaniu: „wydaje mi się, że nie już literat, lecz każdy myślący człowiek pisać dziś potrzebuje, czynić rachunek z tym, co się dzieje (…). Pisanie – najlepszy rachunek sumienia”58. Margalit, o której nie wiemy wiele więcej niż to, że pochodzi z zamożnej rodziny, w swoich prywatnych notatkach z lutego 1942 roku mówi: „więcej pochłania mnie sam fakt pisania, natychmiastowego oddawania moich uczuć, niż analiza tych frapujących zjawisk. Za bardzo żyję teraźniejszością, impulsem pragnienia, by skupić się nawet w sobie”59. „Co dobrego może wyniknąć z pisania? Kogo interesuje mój dziennik? – zastanawia się Mary Berg. – Myślałam kilkakrotnie o tym, by go spalić, ale jakiś wewnętrzny głos zabronił mi tego. Ten sam głos nakazuje mi teraz opisać wszystkie potworności, o jakich słyszałam w ciągu kilku minionych dni”60. Siłę wewnętrzną, zmuszającą autorów do pisania, można porównać do natchnienia. Coś z wewnątrz każe im zanotować, utrwalić zdarzenia. Sytuacja ta przypomina wypełnianie misji. To istnienie wewnętrznego nakazu zaświadczenia o prawdzie, mówienia w imieniu tych, których już nie ma. Na piszącym spoczywa obowiązek przekazania tego przyszłym pokoleniom. Autorów często charakteryzuje determinacja. To zawzięcie, mimo przeciwności, nie pozwala przerwać pracy. Zdaniem Leociaka, piszący nie wybiera, lecz zostaje do tego zadania wręcz powołany. Jak mówi: „Nakaz świadczenia o Zagładzie rozpalał piszących, niczym wewnętrzny ogień trawiący wnętrzności”61.

We wstępie do opublikowanego po latach dziennika, autor, Leon Guz, tak o nim mówi: „Pragnę, aby lektura jego przypominała czytelnikom, jak groźny i zbrodniczy jest faszyzm wszelkiej maści, do czego mogą doprowadzić rasizm i nacjonalistyczne uprzedzenia, przesądy, brak poszanowania innych narodów”62. Ujawnienie prawdy ma być więc także, obok opowiedzenia i zostawienia czegoś po sobie, przestrogą na przyszłość, pouczeniem, lekcją dla potomnych. Wobec bardzo niepewnej przyszłości, najsilniejszą chyba potrzebą było danie świadectwa prawdzie, przyczynienie się do jej ujawnienia. Naziści dbali o propagandę, o ukrycie przed światem mordów, których dokonywali. Ukrywali je również przed własnym narodem. Informacjom z getta trudno było się przebić. Nad tą bezsilnością ubolewa Berg. „Gdzie jesteście, zagraniczni korespondenci? – woła – Dlaczego nie przyjedziecie tu i nie opiszecie sensacji getta? (…) Czy nikt nie usłyszy naszego krzyku rozpaczy?”63. Członkowie „Oneg Szabat” wiosną 1942 roku zaczęli wysyłać do Londynu raporty o masowej eksterminacji Żydów. W czerwcu doczekali się odzewu. Pod datą 26 czerwca 1942 roku Ringelblum notuje: „Dziś przed południem radio angielskie nadało audycję dla polskich Żydów. Powiedziano wszystko, o czym dobrze wiemy. (…) Grupa »Oneg Szabat« wypełniła w ten sposób wielkie posłannictwo historyczne, zaalarmowała przecież świat o naszym losie”64. W poczuciu spełnionego obowiązku zawiadomienia o tragedii, śmierć nie była już dla nich bezsensowna. Tym razem oni zadali cios. Niezależnie od tego, jaki skutek odniósł wszczęty alarm, praca grupy nie poszła na marne, zrobili wszystko, co było w ich mocy.

W Londynie 8 sierpnia 1945 roku utworzono Międzynarodowy Trybunał Wojskowy, mający osądzić zbrodniarzy hitlerowskich. 6 października opublikowano akt oskarżenia przeciwko 21 pojmanym działaczom nazistowskim. Sformułowano cztery główne zarzuty: zbrodnie przeciw pokojowi, zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości oraz spisek w celu dokonania wyżej wymienionych zbrodni. Proces rozpoczął się 20 listopada w Norymberdze, miejscu słynnych Parteitagów i uchwalenia tzw. ustaw norymberskich. Zakończył się 1 października 1946 roku wyrokiem śmierci przez powieszenie dla dwunastu oskarżonych. Byli to: Hans Frank, Wilhelm Frick, Hermann Göring, Martin Bormann, Alfred Jodl, Ernst Kaltenbrunner, Wilhelm Keitel, Joachim von Ribbentrop, Alfred Rosenberg, Fritz Sauckel, Arthur Seyss-Inquart i Julius Streicher. Na dożywotnie więzienie skazano natomiast Waltera Funka, Rudolfa Hessa i Ericha Readera. Czterem oskarżonym wymierzono niższe kary więzienia, a trzech, Hansa Fritsche, Franza von Papena i Hjalmara Schachta, uniewinniono. Kierownictwo NSDAP, SS, SD i Gestapo uznano za organizacje o charakterze przestępczym. Wyroki śmierci wykonano 16 października 1946 roku. Od 9 grudnia tego roku do 13 sierpnia 1949, przeprowadzono przed Amerykańskimi Trybunałami Wojskowymi kolejnych dwanaście procesów. Sądzono w nich lekarzy, prawników, funkcjonariuszy hitlerowskich, polityków i przemysłowców, oskarżonych o zbrodnie wojenne. Słynny jest też proces Adolfa Eichmanna, ukrywającego się po wojnie w Argentynie i schwytanego w marcu 1960 roku przez służby specjalne Izraela. 11 kwietnia 1961 roku w Jerozolimie rozpoczął się proces, filmowany i emitowany w telewizji, co zdarzyło się po raz pierwszy w historii. 10 miesięcy później ogłoszono wyrok. Uznany za winnego zarzucanych mu zbrodni, został skazany na śmierć przez powieszenie. Egzekucję wykonano 31 maja 1962 roku.

W procesach jako materiał dowodowy wykorzystywano zeznania świadków i ocalałych, dokumentację z czasów drugiej wojny światowej. Jednym z dowodów był też służbowy dziennik Hansa Franka z lat 1939-1945, sporządzany przez niego i jego współpracowników. Zawierał treści jego wystąpień, wycinki prasowe, relacje z rozmów, notatki i myśli. Odnaleziono 38 tomów, zawierających 11 tysięcy stron maszynopisu. Według samego autora, części było 45. Odnalezione zapiski stanowiły jednak wystarczające dowody. Swoje wspomnienia spisał też Eichmann65, przebywając w celi śmierci w Izraelu. Posłużyły one z kolei jako materiał dowodowy w procesie przeciw historykowi brytyjskiemu, Davidowi Irvingowi, autorowi kłamstwa oświęcimskiego.

Pragnienie wymierzenia sprawiedliwości łączy się w pewien sposób z żądzą zemsty. Zdaniem Jacka Leociaka w ocalałych tekstach można wyróżnić dwie podstawowe motywacje, kierujące piszącymi66. Pierwsza to pociągnięcie winowajców do odpowiedzialności, druga natomiast – zemsta, przy czym zwolennicy tej ostatniej w sprawiedliwość już nie wierzą. Zła, jakie się dokonało, nie jest bowiem w stanie nikt ogarnąć i tym samym osądzić. Nie ma na nie miary, brak jest precedensu. Dlatego ci, którzy ocaleli, ukojenia szukają w pomszczeniu zamordowanych. Część rozmówców Barbary Engelking również o tym mówi. „Nienawidzili Niemców, pragnęli ich klęski, poniżenia, odwetu – pisze autorka. – Wiele tekstów z getta przesyconych jest pragnieniem krwawej zemsty”67. Uczucie nienawiści i chęci odwetu było dla niektórych siłą napędową do pisania. Przelanie na papier i utrwalenie uczuć mogło pomóc w swoistym oczyszczeniu. Charakterystyczny jest jednak przy tym brak wiary w dotychczasowe prawa i wartości. Upadł porządek świata, nie ma nadziei na sprawiedliwość, to, co się dokonało, przekroczyło wszelkie granice pojmowania. Żadne próby pociągnięcia do odpowiedzialności nie załagodzą bólu, nie przerwą rozpaczy. Człowiek został zniszczony przez Zagładę.



komentarze

Copyright © 2008-2010 EPrace oraz autorzy prac.