www.eprace.edu.pl » stosunki-polsko-zydowskie » Listy, dzienniki, pamiętniki » Miejsce i okoliczności

Miejsce i okoliczności

„Pisanie sąsiaduje ze śmiercią”39 – stwierdza Jacek Leociak. Można to rozumieć dosłownie, jako fizyczną bliskość umarłych, których ciała bardzo często zalegały na ulicach getta. Na stronach dziennika Mary Berg można odnaleźć wiele takich obrazów. Oto jeden z nich: „Pod ścianami domów siedziały ludzkie postacie jak zwalone toboły szmat. W jednym miejscu potknęłam się o ludzkie ciało, w ciemności nie zauważyłam, że idę po zwłokach”40. Śmierć spowszedniała. Jak pisze Noemi-Szac Wajnkranc: „Codziennie rano, gdy wychodzisz na miasto, widzisz na trotuarach i jezdniach owrzodzone trupy, przykryte papierem (…)”41. Prezes gminy żydowskiej, Adam Czerniaków, również wiele pisze o śmiertelności w getcie. „Rzeczywiście trupy leżą (twarz przykryta gazetą i cegłą)”42 – notuje. Jednak zdanie może mieć znaczenie również symbolicznie, bo życie piszących było stale zagrożone. Głód i choroby, nieustanne łapanki i prześladowania, walka o przetrwanie, stały się codziennością. Poprzez wydzielenie i zamknięcie dzielnicy dla Żydów, stworzono im niespodziewane i nowe warunki życia. Zmuszono do opuszczenia dotychczasowych mieszkań i przeniesienia się do innych, niejednokrotnie w pośpiechu, w nieznane. Inni musieli przyjąć pod swój dach obcych ludzi, co w miarę upływu czasu i zawężania granic getta, było coraz bardziej powszechne. Niejednokrotnie w jednym pokoju mieszkało kilka osób, które wzajemnie się nie znały. Jednak to właśnie ten dom był głównym miejscem pracy nad dziennikami, notatkami. To w nim spisywano wrażenia z całego dnia, mimo stałej obecności innych ludzi i tak niekomfortowych warunków. Janusz Korczak, założyciel i opiekun żydowskiego Domu Sierot, pisał swój pamiętnik właśnie wieczorami, w sali pełnej śpiących wychowanków. „Mosiek znów nawalił, za mało karbidu – relacjonuje. - Lampa gaśnie. Przerywam”43. Sytuacja piszącego zmieniała się też, gdy opuszczał dotychczasowe mieszkanie i przenosił się do kryjówki w getcie lub poza jego granicami. Warto przytoczyć kilka takich sytuacji. „Wszyscy jesteśmy ubrani - pisze Mary Berg – gotowi biec do naszej kryjówki w jednej chwili”44. Życie w ciągłym napięciu było jedną z nieodłącznych cech ówczesnej egzystencji. „Nie można spokojnie pisać – opowiada Bermanowa. – Co chwila trzeba uciekać do wnęki albo zbiegać do piwnicy”45. Dawid Fogelman notuje: „z jednej strony – jestem narażony, że lada chwila może wpaść szrapnel i rozwalić całą moją kryjówkę, a z drugiej strony - mogą mnie Niemcy złapać”46. Piwnice, strychy, gruzy – to miejsca wielodniowego czy wielotygodniowego pobytu ukrywających się Żydów. To tam powstawała duża liczba dzienników. Obraz taki można odnaleźć u nieznanej autorki: „na strychu jednego z domów. Stołem jest dno odwróconego kubełka, a krzesłem niska skrzyneczka. Piszę pospiesznie z myślą, że kartki te znajdą się kiedyś w wyzwolonej Warszawie”47. Inny człowiek, którego tożsamość jest nieznana, opowiada: „piszę tylko wtedy, kiedy mam światło, gdyż żyję teraz przeważnie w ciemnicy piwnicznej i kiedy mogę nieco zebrać skołatane myśli”48. Sama sytuacja zamknięcia, braku zajęcia i nudy często powodowała rozpoczynanie prowadzenia zapisków. „Próżnujemy, i to jest najbardziej męczące – opowiada Guz – (…) usiłujemy byle czym zapełnić czas, aby szybciej mijał, i jednocześnie oderwać się od makabrycznych myśli”49. U Fogelmana czytamy: „siedząc cały dzień w grocie, zmuszony jestem z nudów zabrać się do napisania swoich przeżyć, może się kiedyś przydadzą”50. Pisano więc, żeby czymś się zająć, ale często w miarę wzrostu objętości notatek, rosła też świadomość ich znaczenia i możliwej późniejszej przydatności. Pisano przy gasnących świecach, nikłym świetle, skrawkami ołówka, ale wytrwale, w jakimś celu.



komentarze

Copyright © 2008-2010 EPrace oraz autorzy prac.